Postanowiliśmy zostać tutaj na dłużej. Miejsce do którego dojechaliśmy okazało się być plażą pełną przyczep kempingowych i kamperów. Mamy widok z okna na morze, szybki internet, dużo słońca (prądu) oraz proste podłoże. Chyba gdzieś w okolicy jest źródło wody (przynajmniej na to wygląda sądząc po ludziach noszących butelki).
Na plaży jest chatka rybacka oraz stary bar. Kilkaset metrów dalej na południe, za zardzewiałym znakiem z nazwą okolicznej miejscowości, ciągną się klify. Z drugiej strony – na północ od naszego miejsca – mamy falochron i chroniący wejście na miejską plaże. Całe to miejsce jest po prostu pozostawione samemu sobie. Nikt tu nie przegania ludzi, można zająć wolne miejsce i… po prostu sobie siedzieć pijąc kawę ? Od czasu do czasu tylko przejdzie pasterz ze stadem kóz i rozszczekanymi psami.
Jeśli uda się znaleźć wodę pitną to zostaniemy pewnie do końca tygodnia.