Select Page

Przez jeden dzień mieliśmy nowe zwierzątko – konkretnie nietoperza. W poniedziałek nad ranem coś wpadło pomiędzy moskitierę, a okno dachowe i strasznie hałasowało. Na początku myśleliśmy, że to mały ptak lub ćma, ale kiedy próbowałem uchylić trochę bardziej okno, to “coś” zatrzymało się na moskitierze. Nietoperz wcisnął się w szczelinę pomiędzy dachem Sprintera, a drewnianym sufitem i poszedł spać na cały dzień. Swoją drogą tak dowiedzieliśmy się, że jest tam przejście znad moskitiery pod dach i trzeba się tym zająć.

Po zmierzchu położyliśmy się pod tym oknem i obserwowaliśmy. Początkowo słyszeliśmy jakieś szmery i drapanie pazurkami. Trwało to pewien czas i “zachęcanie” nietoperza do opuszczenia naszego kampera nie przynosiło rezultatów. Udało się go dopiero eksmitować po wyciągnięciu obramowania w okół okna – uwolnił się i odleciał w noc.

freja-i-kozy
Freja i kozy

Poza niespodziewanym gościem, to już standard – morze, szum fal, wichura, kozy. Zaczynamy się już tu zadomawiać. Po tym jak Freja postanowiła urządzić sobie samodzielną wycieczkę nad morze (albo przelecieć przez przyczepy jak burza), poznaliśmy jednych z sąsiadów.

leczo z mamałygą
leczo z mamałygą

Na obiad Aleksandra przygotowała mamałygę z leczo, czyli miks lokalnej kuchni z tą znaną z domu. Wyszła bardzo dobrze, polecam i z chęcią zamienił bym ziemniaki na kaszkę kukurydzianą z serem. Wieczorami natomiast oglądaliśmy Paddingtona I i II. Naprawdę bardzo dobry film, nie wiem czemu, nigdy wcześniej nie przyszło nam na myśl go obejrzeć.

I tak się powoli żyje na tej plaży.